Wspaniałych rodzinnych Świąt...........ALLELUJA !
Tym razem nie miałam za wiele czasu dla siebie......gotowanie, pieczenie, sprzątanie , przyozdabianie.....Oczywiście nie żałuję ani minuty , bo świetnie się bawiłam. Tylko organizm tego nie zdzierżył . Nieprzyzwyczajony czy jak ?! Jak to baba, dźwignęłam wszystko sama ! Bo nikt tak nie potrafi jak Ja !? Prawda jest taka ,że jak się wkręcę, to nie mogę przestać, dopóki nie wykonam wszystkiego tak, jak sobie to wyobrażałam ....I nie znoszę ,kiedy rodzina mi się kręci pod nogami w tym czasie. Dopuściłam tylko Tośkę do malowania jajek ..... Bardzo była przejęta , niestety potem postanowiła się zabawić barwnikami . Dodała do nich mąki, cukru i ulepiła ciasteczka .......Cała była umorusana i wszystko dookoła też. Ale skoro się garnie do kuchni nie będę jej blokować .....Niech też ma frajdę ze świątecznej atmosfery :) . Jeremiasz odśnieżył ( o zgrozo!) przydomostwo, narąbał drzewa do kominka i.....odpadł....WYKOŃCZONY! ! Grześ zjechał dopiero wieczorem do Gdyni , bo od tygodnia przygotowuje premierę w Kaliszu , więc chłopaki rozsiedli się przed kominkiem ze szklanką whisky w dłoni i ŚWIĘTUJĄ !!! A ty babo, złóż swój zmasakrowany organizm do wyra
bo jutro cdn........ Pozdrawiam Was Kobitki świątecznie.......
Ta kura domowa TO JA..........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz