Rozhulałam się kulinarnie :) A to dlatego ,że mam trochę wolnego - ale się zrymowało! Gotować uwielbiam...
Lubię eksperymentować w kuchni , gotowanie mnie odpręża.....No i oczywiście lubię jeść !
Apogeum obżarstwa przeżywam za każdym razem w Toskanii. Moja włoska przyjaciółka Jolanda świetnie gotuje, ma przy domu ogród ze świeżymi warzywami, jak czegoś brakuje - jedziemy na wiochę do ogrodnika który sprzedaje nam swoje warzywa i owoce, zamiast drobnych wydaje.... bazylię :) Boże jak ona pachnie......
Rano regularnie opróżniałam lodówkę z resztek obiadu z poprzedniego dnia. Po kilku dniach już nikt rano nie zbliżał się do lodówki w tym celu. Udowodniłam ,że moja konsekwencja jest nieubłagana !
Czasami wypadamy na wyżerkę w toskańskie góry i tam............ Jola z niedowierzaniem patrzy na ilość dań jaką zamawiam, a Fabrizzio z życzliwością podpowiada mi, co jeszcze powinnam spróbować.... Jemy wtedy ze cztery godziny, wracamy około 1 - 2 w nocy do domu i tu zaczyna się dramat. Jak zasnąć z tak pełnym bebzolem??! Grzegorz po paru takich wypadach odmawiał jedzenia. Ale jemu było łatwiej... On nie jada ryb, frutti di mare to dla niego koszmar , a ja...........no dobra, nie potrafię sobie odmówić! Ja uwielbiam żreć! Toczę się potem do Polski i mam parę miesięcy wyrzutów sumienia i ciężkiej orki żeby wrócić do formy!
Ale,ale - mam jeszcze ciekawe nawyki. Otóż lubię obserwować ,w jaki sposób jedzą mężczyźni !
Kobiety mnie nie interesują w ogóle ! Ale ONI .........jak nabierają jedzenie na widelec czy łyżkę.... jak operują nożem. Czasami trzymają go niedbale, a czasami finezynie obracają go w dłoni podczas jedzenia. W jaki sposób wkładają kęs do ust, jak go smakują , ILE czasu smakują , jak poruszają ustami . Czy je zaciskają , czy.... są lekko rozchylone w trakcie smakowania .
Czy pomagają sobie palcami -
- lubię jak to robią - .... ma to niewątpliwie związek z seksualnością.....czas....
celebracja posiłku......konkretna....... czy raczej ......wyrafinowana ....
No dobra! Ale się rozmarzyłam....
Do roboty! Pierogi z borówką amerykańską . Uwielbiam latem pierogi z jagodami. Ale w zeszłym roku nie zdążyłam się nimi nasycić ,więc padło na borówki amerykańskie, bo tylko one były dostępne po sezonie jagodowym. Spróbowałam i smakują mi jeszcze bardziej niż jagody. Nie barwią zębów na fioletowo, nie ma tyle ziarnistych pesteczek między zębami . Są wspaniałe w kolorze i smaku.....
Składniki
ciasto na pierogi:
0,5 kg mąki
300 ml ciepłej wody
duża łyżka stołowa masła - ciasto na pierogi jest dzięki niemu cudownie sprężyste i gładkie - wskazówka mojej teściowej , która jest absolutną mistrzynią w serwowaniu pierogów.
1/2łyżeczki soli
sos
jogurt naturalny gęsty
cukier puder - nie podaję ilości , bo jak kto lubi -
borówki amerykańskie i maliny
Wyrabiamy ciasto mięciutkie i sprężyste........
Wałkujemy ale nie za cienko.........................
wykrawamy kółka ........zagoniłam Tośkę do roboty..............
Babcia byłaby z niej dumna ! Teraz pora na mnie :)................
przesypujemy cukrem borówki i maliny.............
Nakładamy nie za dużo na krążek........musi być miejsce na sklejenie randtu
Wyjęte pierogi delikatnie i szybko przepłukujemy zimną wodą na sitku i nakładamy na talerz......
polewamy jogurtem naturalnym wymieszanym z cukrem pudrem
dekorujemy malinami , jagodami i miętą, posypujemy tartą czekoladą......
te kolory są obłędne.............ostatni kęs.... Buuuuuuuuuuuuuuuuuu.....
Mimo woli pośliniłam się patrząc no to co powyżej,a skończonym łasuchem nie jestem.
OdpowiedzUsuńSmakuje wyborrrrrrrrrrrrrnie :) pozdrawiam
UsuńWłaśnie idę kupić borówkę - pierożki jutro .... koniecznie!
OdpowiedzUsuńSmacznego he he :)
OdpowiedzUsuń