Moja Kasia :) |
Jestem mile zaskoczona ,że nadal mam pozytywne nastawienie do tych świąt, ciekawe kiedy pęknę... Ale to chyba dlatego, że jadę na wigilię do mojej przyjaciółki Kasi - czytaj - nie narobię się w te święta. Mamy córeczki w tym samym wieku - 6 lat. Moja ma na imię Tosia a jej - Liwia. Dziewczynki bardzo się cieszą na to świąteczne spotkanie. To nie są nasze jedyne dzieci. O nie nie. Kasia ma 23 letnią Kaję a ja 22 letniego Jeremiasza.Nie mają się ku sobie ,widują się rzadko ale świetnie się dogadują. Zaszalałyśmy na 40-tkę z drugim macierzyństwem i to był doskonały pomysł.Chociaż bywa,że padamy na pyski ze zmęczenia, bo dziewuszki wyjątkowo temperamentne.Przyjaźń z Kasią trwa od liceum i jest.......... wyjątkowa. Nigdy nie miałyśmy w swoich relacjach niedomówień lub drastycznej wymiany zdań. Spowiadałyśmy się przed sobą z największych porażek i zwycięstw. Jedna drugą wspiera , ale nie ma tu miejsca na "słodko-pierdzące" komplementy wobec siebie.Wiele nas różni , ale to nie przeszkadza szanować się nawzajem. Sama jestem zaskoczona tym faktem, bo generalnie nie należę do osób spolegliwych.Zaryzykuję określić - nienajłatwiejszą we współżyciu. Grześ twierdzi ,że każdy w życiu ma swój krzyż - on ma mnie :).......A zapomniałam dodać że wigilia jest w Olsztynie, w moim rodzinnym mieście, a Kasia nie jest moją jedyną przyjaciółką z Olsztyna. Jest jeszcze Iza i Agnieszka.... Ale o nich innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz